Wywiad z Marcinem Horeckim w GW
Mały Szu z takim tytułem ukazał się w dodatku do Gazety Wyborczej Duży Format wywiad z Marcinem Horeckim – zwanym Góralem.
Amatora poznaje się po nerwowości albo manifestacyjnej pewności siebie. Po tym, jak patrzy w karty. I jak narzeka na pecha, że mu karta nie idzie. Rozmowa z Marcinem "Góralem" Horeckim, członkiem teamu Poker Stars Pro.
Ile pan najwięcej wygrał?
– 1,3 mln zł na turnieju w Londynie. To było w październiku.
Ile pan ma lat?
– 31.
Zszokowała pana wysokość nagrody?
– To nie był mój pierwszy turniej, wiedziałem, o co gram. W Londynie od pierwszego dnia grało mi się doskonale. Owszem, mogłem odpaść z dziesięć razy. Ale za każdym razem się broniłem. To było jak piłki meczowe w tenisie. Dziesięć meczboli. A ja cały czas nie musiałem wstawać od stolika.
Szczęście?
– Miałem dobre karty, ale inni mieli lepsze. Udawało mi się powiedzieć pas w odpowiednim momencie. Słaby gracz grałby dalej. I przegrał. W sumie zająłem trzecie miejsce.
Ile wygrał ten pierwszy?
– Milion funtów.
A co się dzieje, jak karta nie idzie?
– Bywa i tak. W zeszłym roku na dużym turnieju w Baden gdzieś w połowie gry miałem nawet karetę. Ale potem karetę dostał mój przeciwnik. Przegrałem. Od razu wystartowałem w trzech mniejszych turniejach i też odpadłem. Wtedy zagrałem poza turniejem, przy zwykłym stole w kasynie, i znów przegrałem. Miałem wyjątkowo fatalną passę.
Przeczucie pana nie ostrzegło?
– Ja nie mam przeczuć.
To ile pan wtedy przegrał?
– W sumie kilkanaście tysięcy euro.
Jest jakiś sport, który daje większe pieniądze niż poker?
– Nie ma. W World Series of Poker, czyli nieoficjalnych pokerowych mistrzostwach świata, w Las Vegas 8 tysięcy graczy walczy o 80 milionów dolarów. Zwycięzca dostaje 8 milionów.
Ile trzeba włożyć, żeby zagrać?
– W World Series of Poker 10 tysięcy dolarów. Ale ja zaczynałem od 50 złotych.
Jak się zostaje pokerzystą?
– Mój dziadek, krawiec, grał w karty z wujkami. W remika, nie w pokera. Dla zabawy. Jak byłem mały, to chodziłem za nim i pytałem: dziadek, rżniemy w karty?
…